„Drżąca” porażka Belgii stawia Walię przed walką o baraże

Mecze przeciwko Belgii były decydującymi momentami dla Walii i początkiem jej złotej ery w ostatniej dekadzie.
Najbardziej pamiętnym osiągnięciem był triumf w ćwierćfinale Euro 2016 – najwspanialszy wieczór w historii walijskiej piłki nożnej – oraz zwycięstwo w eliminacjach w Cardiff rok wcześniej.
Poniedziałkowe spotkanie przypominało kolejny klasyk, ale niestety dla Walii, spotkanie w 2015 r. jest ostatnim razem, gdy Belgia została pokonana w meczu eliminacyjnym do Mistrzostw Świata lub Mistrzostw Europy.
Ta niezwykła seria 46 meczów bez porażki została zagrożona, gdy Walia ruszyła do ataku. Jednak Belgia szybko przejęła kontrolę nad sytuacją i prezentowała się zupełnie inaczej, wycofując się i wybierając odpowiednie momenty, by powstrzymywać zdesperowanych przeciwników.
Teraz, po tej porażce 4:2, nadzieje Walii na automatyczną kwalifikację do Mistrzostw Świata 2026 praktycznie przepadły. Baraże będą musiały wystarczyć, tak jak w 2022 roku.
Główny trener Craig Bellamy pozostał niepokonany w pierwszych ośmiu meczach u steru, ale po przegraniu czterech z ostatnich pięciu spotkań zaczyna być pod coraz większą obserwacją.
Choć Walia wciąż jest w stanie zrealizować deklarowany przez Bellamy'ego cel, jakim jest udział w przyszłorocznych mistrzostwach w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Meksyku, droga, którą musi obrać, aby to osiągnąć, wydaje się bardziej skomplikowana, niż się spodziewali.
„Wiedzieliśmy, że musimy wygrać. Byliśmy tu, żeby wygrać” – powiedział Bellamy.
„Remis nie dałby nam pierwszego miejsca. Wiedzieliśmy o tym. Zdajemy sobie również sprawę z naszej pozycji w play-offach.
„Ale szczerze mówiąc, uwielbiam grać z tymi najlepszymi drużynami. To takie wspaniałe. Czasami serce podchodzi ci do gardła, naprawdę żyjesz na krawędzi.
„Zdecydowanie podobało mi się wiele w naszej grze. Jestem naprawdę dumny z zawodników. I wiem, że to nie jest pocieszenie dla widzów ani dla samych zawodników”.
Gracze Walii byli przygnębieni, gdy zabrzmiał końcowy gwizdek, a w ich oczach pojawiło się przerażenie, gdy zdali sobie sprawę, że stracili ogromną szansę.
Bezbramkowy remis Belgii z Macedonią Północną w piątek otworzył drogę Walii, która potrzebowała wygrania trzech pozostałych meczów, aby zająć pierwsze miejsce w grupie J i automatycznie zakwalifikować się do Mistrzostw Świata.
Jednak przegrali już na samym początku, przegrywając z Belgią w kolejnej chaotycznej serii rzutów karnych po przegranej 4-3 w Brukseli w czerwcu.
Ponownie odważna taktyka Walii – naciskanie i atakowanie przy każdej okazji – wystawiła ich na niebezpieczeństwo w defensywie, za co zostali bezlitośnie ukarani przez Jeremy'ego Doku, Kevina De Bruyne'a i resztę.
Czy po namyśle Bellamy miał wrażenie, że jego strona była odrobinę zbyt otwarta?
„Uznaliśmy, że najlepszym sposobem na walkę z tą drużyną jest posiadanie piłki” – odpowiedział. „Stworzyliśmy wiele sytuacji, ale czuliśmy, że to jest sposób na pokonanie tej drużyny, ponieważ potrzebowaliśmy zwycięstwa.
„To było takie proste i widać było, że nawet pod koniec bardziej się otworzyliśmy. Straciliśmy trochę kontroli nad grą. Ale zawsze wierzę, że sposobem na powstrzymanie przeciwnika przed zdobyciem gola jest posiadanie piłki.
„Ale ten moment przejściowy, z Jeremym, jest tak przerażający za każdym razem, gdy masz piłkę, że jeśli ona się przewróci, ten dzieciak po prostu taki jest.
„Doświadczyłem tego. Miałem go w drużynie [w Anderlechcie] i wiedziałem, jak niebezpieczny jest, ale grając przeciwko niemu… Wiedzieliśmy, że w tym meczu będą trudne momenty”.
Było to trudne okno transferowe dla Bellamy'ego, którego decyzja o zmierzeniu się z Anglią w meczu towarzyskim na stadionie Wembley w ubiegły czwartek spotkała się z mieszaniną sceptycyzmu, rozbawienia i otwartej krytyki.
Wynik, bolesna porażka 0-3, spotęgował niezadowolenie kibiców, choć byli oni skłonni zachować otwartość, jeśli miałoby to pomóc Walii pokonać Belgię.
Kibice nie będą już tak wyrozumiali, skoro Walia przegrała – straciła już 12 bramek w pięciu meczach – a jej nadzieje na awans automatycznie poszły z dymem.
Nic jednak nie zdoła odwieść Bellamy'ego, który pozostaje niezachwiany w swoich przekonaniach.
„Widziałem dziś wiele rzeczy, które dają mi poczucie, że możemy się do nich zbliżyć. Możemy. Musimy się ciągle doskonalić” – powiedział.
„Ale powiedziałem ci na początku, kiedy to zrobię. Będę naciskał i nie będę siedział bezczynnie. Wiem, że niektórym to przeszkadza, ale taki już jestem.
„A dziś widziałem zespół z wadami, bo ja je mam. Zespół, który chce coś zrobić, bo ja chcę. Jestem za to wdzięczny”.
BBC